
Discover more from Zapiski ze ścieżki WJ
Był sobie chłopiec z dobrego domu. Tata - kapitan żeglugi wielkiej, pochodzący z gór. 90% życia spędzał na morzu. Mama - inżynierka budownictwa, rodowita gdynianka. Wychowywała syna praktycznie samodzielnie.
Tata zarabiał kupę szmalu, więc młody wszystko miał podane na tacy. Ale w wieku 10 lat jego świat wywrócił się do góry nogami. Tata nagle zmarł. Pomimo braku bliskiej relacji z Ojcem, w sercu chłopca powstała ogromna pustka. Zrozumiał, że nie zdąży już zaznać ojcowskiej miłości. Że nie będzie mu dane prosić o radę, o pomoc, o dobre wzorce. Więc intuicyjnie zaczął szukać innej ścieżki do celu…
Prędko znalazł. Niedaleko domu. Całkiem przypadkiem. Nigdy wcześniej go nie interesowała. Ale kolega go zaciągnął. Powiedział..
„Chodź, zagramy w piłkę z chłopakami”
To krótkie zdanie okazało się kolosalne w skutkach.
Zaczął regularnie grać. Poprosił Mamę o korki, rękawice bramkarskie, cały sprzęt. Zapisał się do klubu. Trenował wytrwale pomimo późnego startu i sporej otyłości. Po kilkuletnim epizodzie z graniem porzucił marzenie o zawodowej karierze. Ale wtedy jeszcze nie wiedział, że to dopiero rozdział nr 1 tej historii z wielkim finałem.
Dekadę później, jako 20-parolatek coś go naszło, żeby pójść na mecz gdyńskiej Arki. Wybrał derby. Wszedł na stadion i go zamurowało. Energia tryskająca raz po raz z trybun była jak eksplozje wulkanu ogrzewającego okolice w promieniu setek kilometrów. Wpierw go to przytłoczyło. Przestraszył się. Dopiero później zrozumiał magię tego, czego doświadczył.
Zrozumiał, że dotknął czegoś czystego. Prawdziwego. Dotknął miłości. Ciężko jednoznacznie powiedzieć, do czego jest ta miłość.
Do piłkarzy? Do herbu? Do adrenaliny towarzyszącej widowisku? Do rywalizacji? Do siebie nawzajem, gdy krzyczymy jednym głosem „hej Arka gol!”? Może do wszystkiego po trochu?
Ten chłopiec nauczył się, że nie wszystko trzeba w życiu rozumieć, żeby móc to praktykować. Miłość to jedna z tych rzeczy.
Ta miłość pozwoliła zakiełkować pewnej wizji. Wizji, w której stadion staje się czymś więcej niż kupą betonu i plastiku. Staje się koloseum. Twierdzą nie do zdobycia. Miejscem zjednoczenia serc, umysłów i dusz. Miejscem wszystkich Gdynian.
Jeśli czujesz się choć trochę jednym z nich, na pewno znajdziemy wspólny język. A w kolejnych wpisach na tym blogu znajdziesz wizję stworzenia wielkiego klubu piłkarskiego w mieście z morza i marzeń.
Niech żółto-niebieska moc będzie z Tobą!
WJ
PS Żeby otrzymać powiadomienia o kolejnych wpisach, spójrz niżej. Zero spamu, zero reklam, czysty konkret o wizji na Arkę, biznes i rozwój osobisty.