
Discover more from Zapiski ze ścieżki WJ
Niedawno ogłosiłem moją chęć dołączenia do projektu Marie Zelie. Wieści o tym rozniosły się dość szeroko po pewnej części internetu. Wzbudziły dużo emocji.
Skala Waszego wsparcia przerosła moje oczekiwania.
Dziękuję za nie.
Dziękuję też krytykom - pomogliście mi w ekspresowym tempie wejść na kolejny poziom odporności psychicznej. Wasze słowa były paliwem na mega produktywne sesje terapeutyczne i już przyniosły owoce :)
Krzysztof z Marie Zelie przyszedł do mnie z propozycją współpracy niecały miesiąc temu. Oglądałem projekt z wielu stron przez ok. 2 tygodnie przed podjęciem decyzji o zaangażowaniu się. Wchodząc w niego zdawałem sobie sprawę ze skali zadłużenia spółki i wyzwania stojącego przed firmą.
Nie doszacowałem jednak mojej reakcji emocjonalnej na tę ciemną stronę tak ogromnego zadłużenia - zakulisowych reakcji wierzycieli, prób windykacji, piętrzących się kar umownych, wezwań do zapłaty, zgłoszeń na prokuraturę itp. Nic dziwnego - wszystko w Talkersach regulujemy od zawsze na czas. Więc nie wykształciłem w sobie tego mięśnia. A to, co przeżyłem przez ten tydzień w kuluarach, można porównać do pierwszej w życiu wycieczki na siłownię i brania na klatę 200-kilogramowej sztangi. To na dłuższą metę byłoby niebezpieczne dla mojego zdrowia, dlatego po namyśle i bez zwłoki podjąłem ważną decyzję.
W związku z tym, zdecydowałem się nie dołączać do tego projektu.
Zdążyłem przez ten czas zarekomendować Krzysztofowi szereg rozwiązań. Z których dużą część zdecydował się z powodzeniem wdrożyć. Natomiast wszystko, co się wydarzyło i wydarzy się dalej w spółce Marie Zelie, jest w 100% niezależne ode mnie.
Ja, bogatszy o nowe doświadczenie, idę dalej. Kontynuuję budowanie Talkersów.
Wiem, że intencja Krzysztofa jest taka, by Marie Zelie kontynuowała działalność. Jeśli jesteście ciekawi, jaki jest plan na odbudowę tej firmy, to aktualne informacje o tym znajdziecie TU.
W razie pytań, wiecie gdzie mnie znaleźć. Będę wdzięczny za podanie wieści dalej.
WJ